*Harry's POV*
To nie tak że powinienem się w niej zakochać. Myślę że to całkiem oczywiste że nie powinienem. A jednak. To było dość nieuniknione po czasie spędzonym razem z nią, powinienem powiedzieć że raz musiałem ją zmusić aby ze mną została, zupełnie wbrew jej woli. Chociaż nadal uważam że jej się podobało, że nawet śmiała się kilka razy a jej oczy błyszczały.Przynajmnniej tak myślę. To nie jest tylko moja wina, ja faktycznie nie wiem, jak to się stało, ale napewno nie byłem gotowy na takie dziewczyny jak ona. Nie była łatwa i chyba nigdy nie będzie ale jest w tym wiele powodów dlaczego ona jest kim jest.
I nawet nie myślę, żebym pewnego dnia miał zmienić jej zdanie. Jeśli nie zrobiłem tego aż do teraz, to nie mam zamiaru robić tego więcej, napewno nie w najbliższym czasie. Ja już zrobiłem błąd, próbując ją zmienić, co nie wyszło na dobre. Prawdopodobnie po prostu wierzyłem, że mogłem odsunąć tą złą stronę daleko w tył tak, aby lepsza była na pierwszym planie.
Cóż, myliłem się.
To znaczy, tak, były te chwile, ale to było tak rzadkie iż zaczynam się zastanawiać czy one naprawdę istaniały. Czasami po prostu myślę, że to był sen, kilka dobrych rzeczy, wiesz? Tak naprawdę nie czujesz się dobrze, kiedy zdajesz sobie sprawę że nie możesz zrobić nic dla osoby której potrzebujesz najbardziej. To druzgocące. Byłem tak naiwny, aby uwierzyć że mogę coś faktycznie dla niej zrobić. Cóż, ja tylko upadłem dla tej irytującej i upartej dziewczyny, straciłem czas, mój sen, mój umysł, moją rajonalność i za co? Nic, tylko kilka napojów i śmiech w nocy, a następnie szybkie przeprosiny w odległości kilku kroków prowadzących do drzwi.
Mimo to nie mogłem przestać myśleć o tym złamanym usmiechu, którego nigdy nie dosięgnąłem wzrokiem, otych wspaniałych niebieskich oczach. Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak jej skóra była miękka w dotyku, czego sporadyczna chwila pozwalała mi doznać.Przypuszczam że to mrowienie które miałem to tylko głupie uczucie, rzeczywiście dało mi dużo do myślenia. Powinniśmy być razem, nie powinniśmy. To krystalicznie jasne.
Od samego początku ostrzegła mnie, powiedziała mi, że nie powinienem zbliżać się do niej. Abym się w niej nie zakochiwał. To w pewien sposób zaszkodzi mniej, jeśli będę wiedział że żyje ale jest zwykłą częścią świata, ludzkości, niż to że była moim kawałkiem. Ale ja...ja napewno w tej chwili chciałem się ocknąć. Prawda jest taka: jej to nie obchodzi. Nie obchodziło i obchodzić nie będzie. W głębi duszy to wiedziałem. Ale ja po prostu mógłbym coś zrobić aby to zmienić.
Potrzebowałem jej tak bardzo, starałem się aby poczuła to samo do mnie. Gdybym spotkał ją wcześniej, coś mogło się zdarzyć. Ale tego nie zrobiłem, i wciąż upieram się czegoś co prowadzi do nikąd.
I nawet nie myślę, żebym pewnego dnia miał zmienić jej zdanie. Jeśli nie zrobiłem tego aż do teraz, to nie mam zamiaru robić tego więcej, napewno nie w najbliższym czasie. Ja już zrobiłem błąd, próbując ją zmienić, co nie wyszło na dobre. Prawdopodobnie po prostu wierzyłem, że mogłem odsunąć tą złą stronę daleko w tył tak, aby lepsza była na pierwszym planie.
Cóż, myliłem się.
To znaczy, tak, były te chwile, ale to było tak rzadkie iż zaczynam się zastanawiać czy one naprawdę istaniały. Czasami po prostu myślę, że to był sen, kilka dobrych rzeczy, wiesz? Tak naprawdę nie czujesz się dobrze, kiedy zdajesz sobie sprawę że nie możesz zrobić nic dla osoby której potrzebujesz najbardziej. To druzgocące. Byłem tak naiwny, aby uwierzyć że mogę coś faktycznie dla niej zrobić. Cóż, ja tylko upadłem dla tej irytującej i upartej dziewczyny, straciłem czas, mój sen, mój umysł, moją rajonalność i za co? Nic, tylko kilka napojów i śmiech w nocy, a następnie szybkie przeprosiny w odległości kilku kroków prowadzących do drzwi.
Mimo to nie mogłem przestać myśleć o tym złamanym usmiechu, którego nigdy nie dosięgnąłem wzrokiem, otych wspaniałych niebieskich oczach. Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak jej skóra była miękka w dotyku, czego sporadyczna chwila pozwalała mi doznać.Przypuszczam że to mrowienie które miałem to tylko głupie uczucie, rzeczywiście dało mi dużo do myślenia. Powinniśmy być razem, nie powinniśmy. To krystalicznie jasne.
Od samego początku ostrzegła mnie, powiedziała mi, że nie powinienem zbliżać się do niej. Abym się w niej nie zakochiwał. To w pewien sposób zaszkodzi mniej, jeśli będę wiedział że żyje ale jest zwykłą częścią świata, ludzkości, niż to że była moim kawałkiem. Ale ja...ja napewno w tej chwili chciałem się ocknąć. Prawda jest taka: jej to nie obchodzi. Nie obchodziło i obchodzić nie będzie. W głębi duszy to wiedziałem. Ale ja po prostu mógłbym coś zrobić aby to zmienić.
Potrzebowałem jej tak bardzo, starałem się aby poczuła to samo do mnie. Gdybym spotkał ją wcześniej, coś mogło się zdarzyć. Ale tego nie zrobiłem, i wciąż upieram się czegoś co prowadzi do nikąd.
Ale cholera, chciałbym móc owinąć ramiona wokół jej ciała, i przytulić ją do snu każdej nocy. Chciałbym całować jej usta i śpiewać swoje piosenki o miłości za każdym razem kiedy czuła że upada (ja wiem - Boże, ja wiem jak ona często się tak czuła). Chciałbym budzić ją pocałunkami i łaskotaniem, tylko po to aby zobaczyć jej uśmiech. Przynjamniej chciałbym. Nienawidzę jej za wszystko, za co kazała mi przejść, ale ja po prostu nie mogę. Po prostu nie mogę o niej myśleć i czuć złość w tym samym czasie. Nie mogę żałować mojego czasu spędzonego obok niej, nie mogę żałować dnia w którym ją spotkałem, bo wciąż mam pewne nadzieje że będę ją mieć. Moja racjonalna strona mówi że nic się nie stanie, co potwierdza dziewiędziesiąt dziewięć procent mojego złamanego serca, ale ten jeden procent sprawia że chcę ją mieć i być z nią więcej niż kiedykolwiek mogłem być z kimś wcześniej.
To po prostu czuje się tak intensywnie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie możesz powstrzymać się od pójścia dalej, coraz głębiej i głębiej, każdego dnia. Jestem zakochany. I przez to wariuję. Moje życie po prostu nie ma już znaczenia, wszystkie plany które miałem na przyszłość, wszystkie zaplanowane rzeczy do zrobienia, do nauczenia, osiągnięcia, po prostu straciły sens. Potrzebuję jej. Ale jest coś, czemu nie mogę zaprzeczyć. Mógłbym nawet spróbować okłamywać siebie, ale za każdym razem patrzę w lustro i widzę pustkę w oczach. To ona. Nawet gdybym miał inną możliwość to pewnie trwał bym w tym bólu i myślał o niej każdej sekundy mojego dnia, ponieważ nie potrafię uciec od tego uczucia. Długo się tak nie czułem, więc potrzebuję bólu, abym wiedział że żyję. Ona sprawia że czuję się znów żywy. To buntownik, przestępca i nieustraszona dziewczyna sprawia że czuję.
Nie zmienię jej zdania. Wątpię, żeby kiedykolwiek była moja, ale jeśli odczuwanie tego bólu jest jedynym sposobem utrzymania jej w moim życiu, zrobię to.
Nie skończyłem z nią. Oczywiście wszyscy wokół mnie o tym wiedzą. Ale ich to nie obchodzi, nie rozumieją co się ze mną dzieje, nie chcą zaoferować pomocy. Chcą po prostu udawać że nigdy nie istniała, ponieważ wszystko czego pragną to sprawić, abym uwierzył że była pomyłką, była częścią mojego życia która nigdy nie powinna istnieć. Ale tak się nie stało. I chcę czy nie, ja nie mogę pozwolić jej odejść, nie mogę zostawić tego wszystkiego za sobą. Dlaczego? Bo chcę jej. I potrzebuję. Potrzebowałem Scarlett, oraz tego aby móc ją dalej kochać.
Nie zmienię jej zdania. Wątpię, żeby kiedykolwiek była moja, ale jeśli odczuwanie tego bólu jest jedynym sposobem utrzymania jej w moim życiu, zrobię to.
Nie skończyłem z nią. Oczywiście wszyscy wokół mnie o tym wiedzą. Ale ich to nie obchodzi, nie rozumieją co się ze mną dzieje, nie chcą zaoferować pomocy. Chcą po prostu udawać że nigdy nie istniała, ponieważ wszystko czego pragną to sprawić, abym uwierzył że była pomyłką, była częścią mojego życia która nigdy nie powinna istnieć. Ale tak się nie stało. I chcę czy nie, ja nie mogę pozwolić jej odejść, nie mogę zostawić tego wszystkiego za sobą. Dlaczego? Bo chcę jej. I potrzebuję. Potrzebowałem Scarlett, oraz tego aby móc ją dalej kochać.