poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 02.

Uwaga od tłumacza:
1. PS. Kirsten i Scarlett to jedna i ta sama osoba. Dlaczego, dowiecie się później. xx
2. Woohoo, nareszcie pierwszy/drugi rozdział :D Wiem, było długo ale w sumie trochę wyjazdu podczas wakacji, teraz szkoła i tak leci pomału. Teraz jest trochę nauki, ale postaram się zmotywować i przetłumaczyć kolejne rozdziały tak szybko jak się to da .xx

*Kirsten's POV*

Tyler zawsze miał ten zazdrosny odruch. Nie mógł znieść że jakiś inny facet (jego przyjaciel był wyjątkiem) mógł się ze mną śmiać, rozmawiać czy nawet na mnie patrzeć. Przeszedł okres dojrzewania, więc nie był to problemu, chociaż hormony ogarniały jego ciało i doprowadzały go do szału. Poza tym, powiedzmy że nie byłam wtedy atrakcyjnym typem dziewczyny (mimo wszystko nadal nie jestem) ale w ciągu ostatnich lat zmieniło się wiele, mam na myśli jego zachowanie. 

Ostatnie miesiące były najgorsze, rzeczy naprawdę zaczynają wymykać się spod kontroli co osobiście mnie martwi.

Dlatego starałam się uniknąć większości tych głupich spojrzeń od małej grupy chłopców stojących w kolejce przed ladą. Cholera, czy ci ludzie nie mogą zamawiać trochę szybciej? Dlaczego tak trudno wybrać rozmiar pudełka na popcorn? Trzy pieprzone opcje. Pięciolatek zrobiłby to szybciej. Tyler jak się spodziewałam zauważył to grono, w szczególności jeden facet (ciemne włosy, uniesione włosy, zielone oczy, malinowe usta oraz blada twarz) patrzył się na mnie jak na ostatnią szklankę wody w gorące dni, gdy pocisz się jak świnia i starasz się jakoś oddychać. Mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi. 

Spojrzał na mnie właśnie z  taką intencją. Robiło się coraz bardziej nieswojo, nie tylko dlatego że Tyler miał go na oku (muszę przyznać że to nie było nic wielkiego, bo był już naprawdę wkurzony) ale także dlatego, że wiedziałam co dzieje się w jego głowie. To nie był rodzaj jakieś średniej umiejętności czytania w myślach innych ludzi , ale nie trudno było się domyślić tych wszystkich brudnych myśli przebiegających przez jego mózg, kiedy ten głupi uśmieszek igrał na jego ustach przez cały czas a oczy przyglądały mi się z taką intensywnością, że nawet ja byłam już zła.

Kim, do cholery on jest że patrzy na mnie jakbym była jego zabawką, uosobieniem wszystkich marzeń? Dlaczego wszyscy ludzie zdawali się na mnie patrzeć w ten sposób? O niedojrzałych rzeczach oraz marzeniach jakie było by uczucie, gdyby ktoś zabrał mnie do swojego domu. Nie wspominając już o nieudanych próbach flirtu ze mną. Nie zauważają wysokiego i zbudowanego mężczyzny  obok, stojącego po mojej lewej stronie? (Tak, jego kolejną obsesyjną czynnością było to że zawsze stawał z lewej strony. Nie byłam pewna dlaczego, może wciąż wierzył że będzie bliżej mojego serca) 

Tak czy inaczej tych kilka niegrzecznych chłopaków obdarzonych brakiem sprytu skończyli z  krwawiącymi nosami, poniewaz nie byli na tyle rozsądni aby przestać i uciec kiedy oczy Tylera zaczęły się czerwienić, a palce robić się białe od siły zaciskania ich na dłoni. 

Najwyraźniej spodobało im się to niebezpieczeństwo i napewno nie obawiali się o swoje życie. Jestem pewna że Tyler mógłby ich zabić dla mnie. Albo przeze mnie.

Zielone oczy ponownie na mnie spoczęły, a palce Tylera mocniej objęły moje ramię. Robiło się coraz poważniej. Czarnowłosy chłopak z grupy powiedział coś na ucho swoim przyjaciołom i zaraz zrobił to, czego nie powinien robić: podszedł do mnie.

O cholera. Odwróciłam się starając nie skupiać się na podchodzącym chłopaku, który próbuje zwrócić na siebie uwagę oraz wyprowadzić z równowagi Tylera. Pięści miał nadal zaciśnięte i przysięgam że mogłam zobaczyć napompowane żyły które zaraz mogły eksplodować. Mogłam poczuć krew przepływającą przez jego ciało, a wiedziałam co się stało. Ostrożnie ujęłam dłoń chłopaka który trzymał mnie mocno. Rozluźnił palce i uderzył go, po czym splótł ręce. Moja wolna ręka owinęła jego biodra a ja stanęłam na palcach aby pocałować go lekko w policzek. Płonął.

- Tyler... - wyszeptałam. Chłopak wcale nie zwracał na mnie uwagi. Wątpię żeby zauważył, że nadal mnie trzyma. Jego oczy były takie ciemne, kiedy patrzył na chłopca, który ciągle szedł w moją stronę. Starałam się zostać przy ciele mojego chłopaka i dać sygnał że jestem zajęta ale tak jak zawsze się nie udało. Czy ja wyglądam jak dziwka, czy co?

Podszedł do nas, poczułam jak Tyler lekko mnie odpycha. Czekał na pierwszy ruch. Ogień grał w jego oczach.

 - Hej Ty, ładna laska. Próbujesz się nią drażnić? - poklepał go po piersi, patrząc figlarnie na mnie, a ja byłam zdumiona że jeszcze nie leży na podłodze prosząc o pomoc. Dlaczego Tyler czeka tak długo? - On nie wydaje się dobry dla ciebie, Piękna - Tym razem złapał mnie za nadgarstek istrząsnął z ramion jego uścisk patrząc się głeboko w oczy spojrzeniem typu: 'co-ty-kurwa-przed-chwilą-powiedziałeś'. Oh, oczywiście.
Tyler roześmiał się niewesoło i poruszył głową z jednej strony na drugą, mogłam usłyszeć wściekły trzask w jego szyi. Faktycznie, mogłam usłyszeć dźwięk jego kości. To zawsze przyprawiało mnie o gęsią skórkę, i powiedzmy że to nie było miłe uczucie. Nie po tym, kiedy jestem świadoma co stanie się później.
 - Śmieszny jesteś chłopczyku, ale ona jest moja. - To było wszystko co powiedział zanim złapał faceta za kark, uderzając mocno w twarz. Mruknął, dotykając krwawiącego nosa (Tyler chyba poświęcił czas na to aby uderzyć wystarczająco mocno) ale o dziwo, nie uciekł a w jego oczach nie widziałam przerażenia. On...się śmiał? Co do cholery robił?
W tej sytuacji wszyscy się na nas patrzyli, ale wcale nie czułam zażenowania. Byłam po prostu przyzwyczajona do takichh scen. Jednak nie do tego, co było dalej.
Chłopak (chudy i bezużyteczny w porównaniu z Tylerem) uderzył go ponownie, to było jak dręczenie Tylera przez muchę. Jego uśmiech stał się szerszy i wydawał się być wyraźnie rozbawiony choć nadal cholernie wkurzony. Tracił kontrolę, widziałam że dla niego to tylko gra. Nie przestanie, dopóki jego przeciwnik nie przyzna że przegrał. Mniej niż sekundę później Tyler skoczył na faceta umieszczając kolana po obu stronach jego talii, a jego pięść była dosłownie na twarzy czarnowłosego chłopaka.
 - Tyler! - krzyknęłam i podbiegłam w jego kierunku próbując go odsunąć od tej cioty. - Tyler! Wystarczy, zostaw go! - Nie słuchał mnie i rzeczywiście trudno było wyrwać go z amoku, a to, że krwawiący facet pod nim nadal się śmieje tylko go nakręcało.
 - Taka kurwa się martwi, co? - Zażartował. Przysięgam, że w tej chwili chciałam mu przywalić ale wiedziałam jak to się skończy. Najwyraźniej Tyler zapomniał.
 - Przestań! Nie warto! - Próbowałam jeszcze raz, ale chłopak był już w zaawansowanym stadium transu.
 - Zamknij się i zostaw mnie w spokoju! - Po prostu zatrzymał się na chwilę, by móc użyć siły przeciwko mnie, popychając w stronę tabeli znajdujących się w pomieszczeniu. Jedyne co słyszałam to dźwięk jak moja głowa uderza w coś twardego, i przez chwilę czułam tylko ten organ. Moje ciało było zdrętwiałe i nie mogłam znieść bólu po tylnej stronie głowy. Do tej pory kilka osób podeszło przyglądając się dalszym tokom walki. Dość późno, nie sądzicie? Grupa chłopców, którzy byli z czarnowłosym podszedli do niego popychająć Tylera mszcząc się na koledze. Czy ktoś może coś zrobić? Było ich pięciu, i choć Tyler był silny nie mógł pokonać tylu chłopaków na raz!
Próbowałam wstać, ale głowa bolała mnie jak cholera i ledwo mogłam się podeprzeć ręką. Przez następne kilka minut trzymali chłopaka dopóki się nie uspokoił. Dziesięciu facetów w mundurach podbiegło do chłopaków i zakuli ich w kajdanki wyprowadzając z pomieszczenia. Na litość boską, to nie miało być tak!
   Oparta na filarze z tynku, blisko mnie muszę wstać, jedno z ramion trzymających dłoń niemiłosiernie bolało. Moje stopy w dalszym ciągu były lekko skręcone, a podniesienie całego swojego ciężaru ciała było w tym momencie dość trudne do okiełznania. Zostawiłam własny lęk, nie zauważywszy nawet jak moja noga staje się nieposłuszna przez co prawie upadłam uderzając o podłogę, jednak uratowały mnie para trzymających mnie rąk.
 - Hej, hej koleżanko spokojnie tam. Musisz się udać do szpitala. - Facet spojrzał na mnie ze zmartwieniem, uśmiechając się lekko, nadal obejmując całe ciało silnymi ramionami.
 - Przykro mi, ale nie mam na to czasu - mruknęłam zanim spróbowałam wstać kolejny raz cały czas czując jego ręce na moich plecach.
 - Poważnie, musisz iść do lekarza. Krwawisz. - Moja ręka odruchowo doknęła tyłu głowy i w końcu zrozumiałam że jest cała czerwona i mokra. W ciągu jednej sekundy poczułam guzek w gardle i ze strachu, co teraz może się ze mną stać. Jednak to uczucie szybko minęło. Miałam ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż dbanie o siebie. Mogę poczekać.
 Starałam się poruszyć, ale chłopak przyciągnął mnie mocno do siebie, obejmując siebie moim ramieniem, dzięki czemu mogłam stać bez obawy przed kolejnym upadkiem.
 - Naprawdę, mogę iść do szpitala później, teraz daj mi odejść. - Nie prosiłam go o to, to był rozkaz, ale mój głos był tak słaby że nie sądzę aby brzmiało jak należy. Nie odpowiedział mi, po prostu szedł ze mną i szyko (nie mam pojęcia jak) znalazł się w środku ambulansu.
Doskonale wiedziałam co się stanie jeśli nie pójdę w tym momencie po Tylera, ale zanim zaprotestowałam ponownie, poczułam się całkowicie słabo. Ludzie dookoła mnie zaczęli krzyczeć, zdaje mi się że straciłam za dużo krwi i zemdlałam.




środa, 31 lipca 2013

Rozdział 01. (Prolog)

*Harry's POV*

To nie tak że powinienem się w niej zakochać.  Myślę że to całkiem oczywiste że nie powinienem. A jednak. To było dość nieuniknione po czasie spędzonym razem z nią,  powinienem powiedzieć że raz musiałem ją zmusić aby ze mną została, zupełnie wbrew jej woli. Chociaż nadal uważam że jej się podobało, że nawet śmiała się kilka razy a jej oczy błyszczały.Przynajmnniej tak myślę. To nie jest tylko moja wina, ja faktycznie nie wiem, jak to się stało, ale napewno nie byłem gotowy na takie dziewczyny jak ona. Nie była łatwa i chyba nigdy nie będzie ale jest w tym wiele powodów dlaczego ona jest kim jest.

I nawet nie myślę, żebym pewnego dnia miał zmienić jej zdanie. Jeśli nie zrobiłem tego aż do teraz, to nie mam zamiaru robić tego więcej, napewno nie w najbliższym czasie. Ja już zrobiłem błąd, próbując ją zmienić, co nie wyszło na dobre. Prawdopodobnie po prostu wierzyłem, że mogłem odsunąć tą złą stronę daleko w tył tak, aby lepsza była na pierwszym planie.

Cóż, myliłem się.

To znaczy, tak, były te chwile, ale to było tak rzadkie iż zaczynam się zastanawiać czy one naprawdę istaniały. Czasami po prostu myślę, że to był sen, kilka dobrych rzeczy, wiesz? Tak naprawdę nie czujesz się dobrze, kiedy zdajesz sobie sprawę że nie możesz zrobić nic dla osoby której potrzebujesz najbardziej. To druzgocące. Byłem tak naiwny, aby uwierzyć że mogę coś faktycznie dla niej zrobić. Cóż, ja tylko upadłem dla tej irytującej i upartej dziewczyny, straciłem czas, mój sen, mój umysł, moją rajonalność i za co? Nic, tylko kilka napojów i śmiech w nocy, a następnie szybkie przeprosiny w odległości kilku kroków prowadzących do drzwi.

Mimo to nie mogłem przestać myśleć o tym złamanym usmiechu, którego nigdy nie dosięgnąłem wzrokiem, otych wspaniałych niebieskich oczach. Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak jej skóra była miękka w dotyku, czego sporadyczna chwila pozwalała mi doznać.Przypuszczam że to mrowienie które miałem to tylko głupie uczucie, rzeczywiście dało mi dużo do myślenia. Powinniśmy być razem, nie powinniśmy. To krystalicznie jasne.

Od samego początku ostrzegła mnie, powiedziała mi, że nie powinienem zbliżać się do niej. Abym się w niej nie zakochiwał. To w pewien sposób zaszkodzi mniej, jeśli będę wiedział że żyje ale jest zwykłą częścią świata, ludzkości, niż to że była moim kawałkiem. Ale ja...ja napewno w tej chwili chciałem się ocknąć. Prawda jest taka: jej to nie obchodzi.  Nie obchodziło i obchodzić nie będzie. W głębi duszy to wiedziałem. Ale ja po prostu mógłbym coś zrobić aby to zmienić.
Potrzebowałem jej tak bardzo, starałem się aby poczuła to samo do mnie. Gdybym spotkał ją wcześniej, coś mogło się zdarzyć. Ale tego nie zrobiłem, i wciąż upieram się czegoś co prowadzi do nikąd.

Ale cholera, chciałbym móc owinąć ramiona wokół jej ciała, i przytulić ją do snu każdej nocy. Chciałbym całować jej usta i śpiewać swoje piosenki o miłości za każdym razem kiedy czuła że upada (ja wiem - Boże, ja wiem jak ona często się tak czuła). Chciałbym budzić ją pocałunkami i łaskotaniem, tylko po to aby zobaczyć jej uśmiech. Przynjamniej chciałbym. Nienawidzę jej za wszystko, za co kazała mi przejść, ale ja po prostu nie mogę. Po prostu nie mogę o niej myśleć i czuć złość w tym samym czasie. Nie mogę żałować mojego czasu spędzonego obok niej, nie mogę żałować dnia w którym ją spotkałem, bo wciąż mam pewne nadzieje że będę ją mieć. Moja racjonalna strona mówi że nic się nie stanie, co potwierdza dziewiędziesiąt dziewięć procent mojego złamanego serca, ale ten jeden procent sprawia że chcę ją mieć i być z nią więcej niż kiedykolwiek mogłem być z kimś wcześniej. 

To po prostu czuje się tak intensywnie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie możesz powstrzymać się od pójścia dalej, coraz głębiej i głębiej, każdego dnia. Jestem zakochany. I przez to wariuję. Moje życie po prostu nie ma już znaczenia, wszystkie plany które miałem na przyszłość, wszystkie zaplanowane rzeczy do zrobienia, do nauczenia, osiągnięcia, po prostu straciły sens. Potrzebuję jej. Ale jest coś, czemu nie mogę zaprzeczyć. Mógłbym nawet spróbować okłamywać siebie, ale za każdym razem patrzę w lustro i widzę pustkę w oczach. To ona. Nawet gdybym miał inną możliwość to pewnie trwał bym w tym bólu i myślał o niej każdej sekundy mojego dnia, ponieważ nie potrafię uciec od tego uczucia. Długo się tak nie czułem, więc potrzebuję  bólu, abym wiedział że żyję. Ona sprawia że czuję się znów żywy. To buntownik, przestępca i nieustraszona dziewczyna sprawia że czuję. 

Nie zmienię jej zdania. Wątpię, żeby kiedykolwiek była moja,  ale jeśli odczuwanie tego bólu jest jedynym sposobem utrzymania jej w moim życiu, zrobię to.

Nie skończyłem z nią. Oczywiście wszyscy wokół mnie o tym wiedzą. Ale ich to nie obchodzi, nie rozumieją co się ze mną dzieje, nie chcą zaoferować pomocy. Chcą po prostu udawać że nigdy nie istniała, ponieważ wszystko czego pragną to sprawić, abym uwierzył że była pomyłką, była częścią mojego życia która nigdy nie powinna istnieć. Ale tak się nie stało. I chcę czy nie, ja nie mogę pozwolić jej odejść, nie mogę zostawić tego wszystkiego za sobą. Dlaczego? Bo chcę jej. I potrzebuję. Potrzebowałem Scarlett, oraz tego aby móc ją dalej kochać.






Wstęp.



Po pierwsze, jeśli jesteś tutaj tylko ze względu na sceny seksu to po prostu wyjdź. Historia nie jest o tym.
Coprawda będzie kilka takich scen, ale nie spodziewaj się że będzie tego dużo, bo nie piszę  porno.
Teraz jeśli jesteś zainteresowany historią, postaciami oraz tym co będę pisać- zapraszam! :)
Nie mogę się doczekać, żebyś o przeczytał.

Po drugie chciałam tylko powiedzieć, że na początku historia jest nieco myląca. Zaczniesz się zastanawiać dlaczego jakiś bohater się jeszcze nie pojawił itp. Bądź cierpliwy, założę się że wiele z was będzie próbowało odgadnąć co staram się zrobić ale dla tych, którzy nie rozumieją pozostaje czekanie, a wszystko stanie się krystalicznie jasne.

Po trzecie, nie lubię się śpieszyć. Więc jeśli jesteś niecierpliwy nie polecam, abyś przeczytał ten fanfiction. Chciałabym, aby ludzie się przywiązali do bohaterów, a to wymaga czasu. Ja też chcę zrozumieć każdego z nich. Ich przeszłość, zachowanie etc.

Co jeszcze? Oh, tak. Moje postacie są naprawdę niespokojni, właśnie dlatego fanfic nazywa się Damaged. Czasami możesz się nie zgodzić z tym co piszę, a co robią moje postacie, ale ja nic na to nie poradzę, to cały sens historii.
Więc jeśli uważasz że przesadzam, to przepraszam. Zostaw komentarz o tym co myślisz w czym przegięłam i zobaczymy, może uda mi się to zmienić.

O coś jeszcze chciałam prosić, o komentarze i udostępnienia. Kiedy widzę komentarz to wiem, że ze mną jesteście, i że powinnam napisać kolejny rozdział. Mam zamiar aktualizować fanfiction dwa/trzy razy w tygodniu (wtorki i piątki) ale jeśli będzie komentarzy będzie więcej, to będę dodawać rozdziały wcześniej. Proste.

Ponadto, chciałabym powiedzieć że nie mogę odpowiadać na wszystkie komentarze, ale mogę wszystkie przeczytać, więc jeśli macie jakieś wątpliwości, uwierzcie mi zrobię co w mojej mocy aby odpowiedzieć prawidłowo. Plus...najlepsze komentarze uzyskają dedykację w następnym rozdziale :)

Mam nadzieję, że nadal chcecie przeczytać fanfiction, po tym co tu napisałam. xx